Pewna rodzina - w składzie: ojciec (Mariusz, lat 40), matka (Monika, lat 39), córka Nicola (lat 17), syn Max (lat 16) i córka Majka (lat 14) wybrali się na wakacje nad morze.
Było cudownie... Wspólne śpiewanie podczas jazdy samochodem, zabawy rodzinne, luksusowy hotel z pięknym widokiem na morze... Ale pewnego dnia Nicola zaznajomiła się z tubylcem...
- Ma na imię Alex i jest boski. - bez przerwy mówiła Nicola.
- Taaak, wierzymy ci... a pamiętasz, że jutro mamy rejs statkiem? - zmieniał temat ojciec...
I tak (odkąd Nicola poznała Alexa) wyglądały ich rozmowy.
- Sądzę, że powinniśmy poznać tego całego Alexa... Skoro nasza córka tak cały czas o nim mówi... - pewnego wieczoru powiedziała Monika do swojego męża - Chcę zobaczyć jaki on jest... Rozumiesz mnie prawda?
- Tak, też nie chciałbym, żeby był on jakimś "złym towarzystwem" dla naszej córki... - odpowiedział Mariusz.
Następnego dnia Nicola miała za zadanie zaprosić Alexa na wspólny rejs statkiem... wszystko zapowiadało się fajnie... dopóki rodzice Nicoli nie zobaczyli Alexa...
Był cały wytatuowany... te dziwne znaki na jego ciele przyprawiały Monikę i Mariusza o dreszcze... Ale postanowili "nie oceniać książki po okładce"...
- Witam, Alex... Jak wiesz, jestem tatą Nicoli... - odpowiedział Mariusz cały zmieszany.
- A ja jestem jej mamą... - odpowiedziała Monika równie zmieszana.
- Dzień dobry... - odpowiedział Alex dziwnym nieludzkim głosem.
Niestety rejs się nie udał... był straszny sztorm i rodzina wróciła do hotelu goszcząc Alexa.
- Alex może powiemy moim rodzicom? - powiedziała Nicola cała podekscytowana.
- Jak chcesz... - odpowiedział chłodno Alex.
- No więc tak... - zaczęła Nicola - Chodzimy ze sobą!!! - odpowiedziała jakby to było ogromnie ważne wydarzenie.
- Aha, cieszymy się... - odpowiedzieli zmieszani rodzice.
- Wieeelkie mi wydarzenie... Co w tym takiego? - powiedziała znudzona Majka.
- Zamknij się!!! - wrzasnęła najwyraźniej strasznie wkurzona Nicola.
Gdy Alex wyszedł wszystko jakby się... uspokoiło...
- Co to miało znaczyć?! Nigdy nie krzyczałaś na siostrę! - zbeształ Nicolę ojciec.
- Co...? Przecież ja na nią nie krzyknęłam... - odpowiedziała jakby przebudzona ze snu Nicola.
- Jak to nie? - odpowiedział zmieszany Mariusz.
- Muszę... iść... spać... - odpowiedziała dziwnym głosem Nicola.
Nicola jak w jakimś transie poszła do pokoju i położyła się spać.
Około 3:00 rano Nicola się obudziła i wyszła z pokoju. Wszyscy spali. Usłyszał to tylko Max i z ciekawości poszedł za nią. Nicola wyszła z hotelu i poszła na plażę do jakiejś dziwnej jaskini, której Max nigdy wcześniej nie widział. Wszedł za nią i ukrył się za kamieniem. To co zobaczył było dziwne... Cztery ciemne postacie i jego siostra, która leżała na dziwnym "łóżku" w białej sukience.
"Przecież ona nigdy nie zakłada sukienek... co to za ludzie?!" - pomyślał Max.
Nagle ciemne postacie oświetliło światło i... Max o mało co nie krzyknął... Te postacie miały zniekształcone twarze, były obdarte ze skóry i mówiły nieludzkim głosem. Jedyne co z ich rozmowy zrozumiał Max to było: "Alex zaczynaj...".
"Co u diaska zaczynaj?!!! Co oni zamierzają?!!!" - Max nie wiedział co zrobić.
Nagle postacie zaczęły biczować Nicolę, a ona zaczęła wrzeszczeć z bólu. Max nie wytrzymał:
- Zostawcie ją!!! - leciał na straszne postacie z jakimś patykiem, który zdążył złapać.
Nagle jedna z postaci dotknęła Maxa. Poczuł się dziwnie po tym dotyku i jak długi padł na ziemię... Jedyne co zdążył zobaczyć to ciemne postacie nacinające ostrymi nożami ciało jego siostry...