Pewniego dnia grupka nastolatków: Paweł (14 lat), Kinga (15 lat), Kuba (18 lat) i Marta (17 lat) postanowiła spędzić weekend w lesie. Zaplanowali nocleg w namiotach. Gdy dojechali na miejsce (Kuba prowadził auto) zaczęli szukać odpowiedniego miejsca na rozbicie namiotów. Po krótkim czasie, gdy już rozbili namioty, chłopcy poszli poszukać drewna na opał, a dziewczyny musiały zostać, żeby pilnować namiotów. Nagle zaczęło mocno padać i Kinga weszła do namiotu, a Marta jeszcze chwilę czekała na chłopców. W końcu Marta się zniecierpliwiła i też weszła do namiotu. Chłopcy przyszli dopiero po 15 minutach i towarzyszyła im jakaś starsza pani. Wszyscy byli już w namiocie i rozmawiali, ale starsza pani cały czas siedziała w kącie i była jakby trochę przestraszona i nic nie mówiła. Nagle Kinga zaciekawiona zapytała chłopców gdzie spotkali tą panią. Paweł odpowiedział, że gdy szli z drewnem w stronę namiotu zobaczyli tą panią pod drzewem moknącą to postanowili, że ją "ugoszczą". Zbliżała się już 23:00, dlatego Paweł, Kinga i Marta poszli spać, ale Kuba jeszcze chwile siedział i patrzył na staruszkę, która cały czas siedziała cicho bez słowa. Chłopak tylko machnął ramionami i się położył spać. Następnego dnia o 5:00 rano obudził całą czwórkę krzyk starszej pani: "ON tu był!!!". Marta i Kinga się przeraziły, a Kuba i Paweł wybiegli z namiotu, żeby zobaczyć o kim mówiła staruszka, ale nikogo tam nie było. Chłopcy weszli z powrotem do namiotu i spytali staruszki o kim mówiła. Staruszka tylko się trzęsła ze strachu i coś szeptała po łacinie pod nosem. Cała reszta dnia minęła tak jak poprzednio: nastolatkowie świetnie się bawili, a staruszka nie opuszczała swojego kąta w namiocie. Zbliżała się już 24:00, dlatego wszyscy poszli spać (oprucz staruszki). Następnego dnia Pawła, Martę i Kubę obudził przeraźliwy krzyk Kingi. Wszyscy się podnieśli i zobaczyli przerażający widok: staruszka była uduszona i nie miała rąk ani nóg... Wszyscy wybiegli z namiotu, a na zewnątrz zobaczyli wilki jedzące pozostałości z jej rąk i nóg. Cała czwórka szybko wzięła rzeczy z namiotu (namiot zostawili) i czym prędzej pojechali na pobliski komisariat policji. Gdy weszli do środka wszystko opowiedzieli policjantowi, który wyszedł na chwilę i wrócił po 5 minutach i aresztował całą czwórkę. Kinga i Marta nie dowierzały, a Kuba i Paweł próbowali pytać policjanta o co chodzi, ale on nic nie odpowiadał tylko zamknął ich w celi. Następnego dnia rodzice nastolatków rozpoczęli poszukiwania swoich dzieci, ale jedyne co znaleźli to: opuszczony od dawna komisariat policji, a w nim Paweł, Kinga, Marta i Kuba... UDUSZENI... BEZ NÓG I RĄK...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz